Różyczki od moich RÓŻYCZEK .
Zresetowałam się trochę i relaksuje się sobotnio- niedzielnie przy rożnych rękodziełach.Kiedyś pokazywałam świeczniki z porcelitu, całe złote ,że ach! i skrzyneczkę na biżuterię już pobieloną.Świeczniki tez pobieliłam juz jakiś czas temu, ale wydawały mi się jakieś takie bez wyrazu.
Do kompletu zatem powstały zdekupażowane, lawendowe świeczniki wraz ze skrzyneczką z takim samym motywem.
Czekamy tylko na kolejne warstwy lakieru.A świeczniki jeszcze na spękania.
Dawno dostałam rzeźbę kota z głową na sprężynowej szyi.Kot był biały z przetarciami ale wówczas nie pasował mi do konwencji, więc sczerniał. Teraz chyba mu przywrócę dawną świetność.A Wy co myślicie?
w ferworze dekupażowym powstały jeszcze na biegu dwa lampioniki.Jutro, a właściwie dzisiaj imieniny obchodzą Małgorzaty.Zawsze z koleżanką wymieniamy się jakimiś drobiazgami z tej intencji.Ponieważ zmieniała wystrój sypialni i ma teraz trochę fioletu postanowiłam dać jej coś takiego:
Szkopuł się pojawił przy naklejaniu motywy całego czarnego .Otóż serwetki są strasznie grube i wymagały grubszej warstwy kleju. Poza tym trudno się je dociskało.Ale jakoś sobie poradziłam. Może nie jest to arcydzieło ale zrobiłam je dla niej sama :)
Z okazji imienin MOI PANOWIE wręczyli mi taki kwiatowy upominek
A teraz idę WAS poczytać i na koniec częstuję imieninowymi czekoladkami. ( Mało ich, bo ze mnie łasuch nie z tej ziemi :) )