A morał z tego taki:
LEPIEJ PRZENIEŚĆ SIĘ DO PSIEJ BUDY, NIŻ DBAĆ O PORZĄDEK W DOMU!
Po całodniowych porządkach domowych naszła mnie ochota na wyciągnięcie maszyny do szycia. Marzyła mi się spódnica w czarno - czerwoną kratkę.Jakiś czas temu kupiłam potrzebny materiał ale sama czynność uszycia owej wymagała odpowiedniego " nalotu".Wczoraj był. :)
Szyłam już różne rzeczy dla siebie.Na ogół nie korzystam z gotowych szablonów.W przypadku spódnic, mam opracowaną metodę wykroju.Biorę na wykrój spódnicę, w której się najlepiej czuję i która mniej więcej odpowiada fasonowi ,o który mi chodzi w nowej.Samo krojenie to już pestka.
Mój stareńki " Łucznik" sprawuje się bez zarzutu :). Pewnie posłuży mi jeszcze długie lata.
A oto efekt szycia :
Tym sposobem powstała spódnica w cenie materiału i dodatków, więc ogólnie za jakieś 35 zł. Dopasowana do figury- czyli szyta " na miarę" ( moich zdolności :), zasobu portfela i mojego" widzi mi się").
Buszując kiedyś po markecie budowlanym w poszukiwaniu farby do wykończeń dekupażowych natknęłam się na wciśnięte w kąt zegary. A właściwie resztki zegarów.Po obniżonej cenie.Stały tam różne.Niektóre nie posiadały tarczy, inne mechanizmu.Jedne tarcze leżące luzem miały arabskie cyfry i zwyczajne wskazówki inne rzymskie. Wzięłam podstawę i tarczę wybrałam.Zapłaciłam w kasie całe 10 zł :), przytaszczyłam do domu, zmontowałam.
Podstawa była jednolitym rudo- złotym kolorze.Przetarłam ją ( jakżeby inaczej :) ) i teraz nabrała charakteru. Ja wiem,ze to tylko chińszczyzna ale mnie się i tak podoba.Może kiedyś zastąpię go bardzie wyrafinowanym.
I to by było na tyle - jak mawiał PROFESOR JAN STANISŁAWSKI :0.
Dziś czeka mnie jeszcze wyprawa na cmentarze w celu porządków przed jutrzejszym świętem.Pozdrawiam Was cieplutko w atmosferze dzisiejszego, ciepłego, jesiennego dnia.