blogdesignsbydani.blogspot.com/

Tła oraz dodatki na bloga tonabloga.blogspot.com
Tła oraz dodatki na bloga tonabloga.blogspot.com

Radość najpiękniejszych dni...

Pan Ciapek i Adelajda.

Kiedy się przeprowadziliśmy z miasta do naszej hacjendy ważne dla mnie było sąsiedztwo.Na starym miejscu miałam fajne i uczynne sąsiadki, które jednak były taktowne i nie wściubiały nosa w życie innych.Nie zaprzeczę jednak,że zawsze mogłam na nie liczyć. W dniu, kiedy dopiero robiliśmy przymiarki do zakupu chatki spotkałam na drodze wiejskiej kobietę, która zbierała gałęzie po niedawno ściętych topolach.Topole ścięto ponieważ popękały w czasie letniego huraganu i zagrażały domom lezącym w pobliżu.Między innymi i naszej chatce.Ale wracam do rzeczy: Otóż pięknie się ukłoniłam spotkanej ( wszak jestem kulturalną mieszczką) i spytałam
-Gdzie mogę znaleźć właściciela?
-U pani, unyj mieszko gdzieś koło Zgierza i nijak z nim nie możno sie zoboczyć! A co pani bedzie kupować te chałupe?
-No chyba tak.-odparłam.
-A czemu pani pyta?
-A bo pani , ja tak bym chciała miec fajnom somsiadke.A podobo się tu pani?Bo tu możno dobrze żyć.na tym polu co przed chałupom( Ok 1900 m działki)kartofle mozno posadzić.Udane by były.
Na tym skończyła sie rozmowa, bo myśmy odjechali na poszukiwanie właściciela chałupki.Tylko jeszcze wieczorem przestraszona mówiłam do Jędrzeja,że nawet nie będzie z kim porozmawiać przy płocie.Kiedy sie już tu zadomowiliśmy poznałam męża tej pani.Facet ma tak na oko 154 w kapeluszu, w którym na prawdę chodzi, twarz ozdabia mu nochal złamany w nie wiadomo ilu miejscach i powykrzywiany i spłaszczony na środku.Nigdy go jeszcze nie widziałam trzeźwego.Państwo nazywają się Kruczek.w początkach naszego tu mieszkania często słyszałam to nazwisko.Ale raz zdarzyła się przezabawna historia.Otóż kury sąsiadów często szukały sobie śniadania na naszym podwórku a do tego w zaroślach znosiły spokojnie jaja.Głupio mi było te jaka zabierać dla siebie, więc zebrałam je w torebkę i poszłam do sąsiadów ,żeby je oddać.w obejściu był tylko sąsiad.Długo się zastanawiałam jak do niego zagadać.na dokładkę zapomniałam jakie to psie imię mają w nazwisku.No nie wiele mysląc mówię tak:
-Panie Ciapek przyniosłam panu pańskie jaja.
Facet popatrzył na mnie spod kapelusza wzrokiem Bazyliszka i jak nie ryknie-
-Jaki Ciapek, jaki Ciapek k...a jego m...Miastowo kobita a nie wi ,że chłop na wsi to o własne jaja dbo i nijak obca kobita mu jego jaj nie moze przynosić do dom.
Uciekłam do domu jak niepyszna.A jaja usmażyliśmy na kolacje, dusząc się przy tym ze śmiechu.
Jeszcze potem , kiedy zaprzyjaźniłam się z drugą sąsiadką, usłyszałam wiele zabawnych historii na temat rodziny Kruczków.Agnieszka, ta moja sąsiadka nazywa jego żonę Adelajda, więc imię to i ja często stosuję.W dzień odbioru renty pan Ciapek skonsumował znaczne ilości alkoholu i padł niedaleko nas na drodze.Dobra żona Adelajda wyjechała po swą polówkę wózkiem do zbierania siana, złorzecząc na niego w niewybrednych słowach.Wszyscy wylegli na drogę i śmieli się,że Adelajda jedzie Erką po Ciapka, który zaniemógł.I takie to nasze życie zaściankowe barwne.
Trochę długi mi wyszedł ten post a miałam jeszcze o wiośnie napisać.To znaczy o jej zaklinaniu.Dziś ją zaklęłam prymulką.Ale pewnie jaka czarownica taka i wiosna na razie.