blogdesignsbydani.blogspot.com/

Tła oraz dodatki na bloga tonabloga.blogspot.com
Tła oraz dodatki na bloga tonabloga.blogspot.com

Radość najpiękniejszych dni...

Niezapomniany zapach lata i inne przyziemne sprawy.

Niedawno brałam udział w candy u Yrsy na" Zacisznej 13".Wygrałam wspaniałe pachnące latem zawieszki - truskawki.To co dostałam w paczce przeszło moje najśmielsze oczekiwania.To po prostu małe arcydzieła, dopracowane w najmniejszych szczegółach.Yrsa ma niesamowity talent.Ale podziwiajcie same
Mój aparat nie oddaje ich rzeczywistej
urody.
DZIĘKUJĘ CI BARDZO Krysiu :)
Pogoda straszna.Pada i wieje ale takiego zjawiska jakie obserwowałam wczoraj nie widziałam nigdy i nigdy nie chciałabym go doświadczyć na własnej skórze.Gdzieś tak około godziny 17 nad naszym domem zaczęły przesuwać się dziwne chmury.Mały szarobury kolor i płynęły szybko gnane wiatrem . U góry tworzyły się dziwne wiry a ogon chmur sięgał daleko po horyzont.Zerwał się silny wiatr.Chmury zostały przepędzone w kierunku Płocka.Nad Płockiem niebo miało kolor ciemnego granatu przechodzącego w ciemny fiolet.Nagle z tych zbitych w masę chmur zaczęły oddzielać się trzy leje, które próbowały dotknąć ziemi.Tworzyły się trąby powietrzne.Trwało to około 20 minut i nagle te chmury porozrywały się w masywne obłoki , które wisiały nisko na niebie.To było coś strasznego.Przyznam się,że czułam ogromny lęk.Nawet Saba schowała się w budzie i nie wystawiła nawet nosa.Już wolę jak tak pada jak dziś.
Trwa sezon zamykania lata w słoikach.Wczoraj brzoskwinie, dziś jabłuszka na mus i masę szarlotkową i przecier pomidorowy.Na oknie nastawione w słojach naleweczki- malinówka i aroniówka.



Jakis czas temu, bo jeszcze wiosna dostałam od koleżanki nasiona paciorecznika i datury.Oczywiscie wsadzilam je do doniczek z ziemią ale długo długo nic sie nie pokazywało.Pewna,że juz nie wykiełkuja wyniosłam doniczki do pomieszczenia gospodarczego.Długo tam nie wchodzi.la. Wczoraj w poszukiwaniu pustych słoików na przetwory zajrzałam tam i ....


Wyrosły ,że hej! Przeniosłam do pokoju i chyba będą tu zimować , bo na pewno kwiatów, to nie mogę się raczej w tym roku spodziewać.
A to co zobaczycie na następnej fotce, to połamana ława.Wyciągnęłam wczoraj z zakamarków szopy, obejrzałam szczątki i stwierdziłam,że stolika z tego to już raczej nie będzie.Ale wymyśliłam,że zrobię z tego ławeczkę do przedpokoju.Jak wszystko będzie gotowe, nie omieszkam się pochwalić.


I to tyle na dzisiaj,bo wszak mamy przecież weekend i panuje u mnie radosny nastrój oczekiwania na Miłego Mojego.Placek owocowy dochodzi w piekarniku wypełnia dom aromatem lata.Jak Truskawki od Yrsy.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i życzę równie miłego weekendu. :)



Powrót, niekoniecznie wyczekiwany.

No i stało się -wróciłam do pracy.Niby nic się nie zmieniło: szkoła stoi jak stała, koleżanki opalone jak zwykle po wakacjach, każda uzbrojona w plik zdjęć,dyrekcja jeszcze miła wakacyjnie, obowiązki- każdy wie jakie ma.Pozostaje poczekać na 1 września i zapałem edukatora z 27 letnim stażem zabrać się do pracy. I co? Ano nic.Bo entuzjazm jakoś mnie opuścił. Na liście klasy przybyło dzieciaczków o specjalnych potrzebach, więc praca będzie ciężka.Kto wie o czym mówię ten, chyba przyzna mi rację.A może wyolbrzymiam? Pewnie tak, bo co roku mam to samo.Zawsze boję się tej odpowiedzialności za każde dziecko.W tym roku bardziej, bo oddam moje dzieciaki po wakacjach w " obce ręce".Toteż martwię się na zapas.W domu twierdzą ,że "ten typ tak ma"- czyt. nauczyciel.
W domu pustka czai się z każdego kąta :(. Brak mi wieczorów na tarasie, z pitym leniwie kubkiem herbaty w towarzystwie mojej Połóweczki. Poranków rozbrzmiewających jego głosem:- Kotuś pijesz kawkę?.Tylko w słuchawce telefonu czai się ktoś podobny do niego.Łapię się na tym,że w nocy ląduje na jego połowie łóżka i nie przeszkadza mi nawet ta, całkiem na płasko położona poduszka.Weekendy zawsze bywają za krótkie.Wczoraj, kiedy odwoził mnie do pracy i zaraz potem jechał dalej ,20 kilometrów przebyliśmy w całkowitym milczeniu tak, jakby każde wypowiedziane słowo miało zmącić bliskość.Bo czasem lepiej jest pomilczeć.I tylko szybki buziak na pożegnanie i pytanie: - zadzwonisz? i odpowiedź:- przecież wiesz,że tak.
Głupia jestem? egzaltowana? Czy to tylko wieź silniejsza niż szczeniackie zauroczenie?
Z tego wszystkiego rzucam się na domową robotę jak szaleniec.Wszystko po to, żeby nie myśleć,żeby mniej tęsknić.A jutro kolejny dzień.

Człowiek jest...

...zwierzęciem stadnym, to od dawna wiadomo i do pełni szczęścia potrzeba mu drugiego człowieka.Czasem wystarczy świadomość tego,że gdzieś tam jest drugi człowiek, który myśli o Tobie , podobnie czuje.Możesz go poprosić o cokolwiek i jeśli tylko będzie w stanie ci coś dać , zrobi to na pewno.Pod warunkiem,że jest odpowiedzialny i skory do dawania.Prowadząc bloga przekonałam się,że wśród Was jest wiele takich osób.
Niedawno brałam udział w zabawie u IVO_MLAw jej Chacie PICZIKACIE i jakież było moje zdziwienie,kiedy okazało się ,że jestem zwyciężczynią!!! No i sobie czekam teraz na moją niespodziankę, bo  już niespodzianka jest wygrana a jeszcze druga nagroda.W zabawie " podaj dalej" GRASZA44 zrobiła dla mnie obróbkę moich zdjęć w formie fotomontażu.Uśmiałam się i podbudowałam trochę, bo można jednak wyglądać inaczej.Zobaczcie same:
Orientalna dama


prawie jak księżniczka (prawie stanowi tu jednak ogromna różnice :) )
to moje ulubione- prawda,że dystyngowanie ?
w meloniku
lekka niczym piórko!!!
strach się bać( i te poduszkowce :))) )
Wszystkich nie pokaże, bo nie chce Was za mocno przerażać.Ale zabawę miałam setną. Och pomarzyć o takiej figurze.Ale w myśl zasady- jak się nie ma co się lubi....Ogromne podziękowania dla Grażynki :)
U TABU słuchałam Mirosława Czyżykiewicza.Małgosia oferowała zainteresowanym dziewczynom przegranie albumów.Poprosiłam ją i wczoraj otrzymałam przesyłkę

Dziękuję Ci bardzo Małgosiu.

Pisałam we wcześniejszym poście,że rozstaję się na trochę z moją Połóweczka z powodu Jego wyjazdu do pracy.No i stało się to właśnie wczoraj.Niby Warszawa niedaleko, ale sama świadomość,że go tu nie ma trochę mnie przeraża.Już tak było na początku, kiedy się poznaliśmy,ze był takim weekendowym narzeczonym, potem zamieszkaliśmy razem i dopiero była pełnia szczęścia.A teraz znów " powtórka z rozrywki" pocieszam się,że to tylko pól roku i wrócimy do sprawdzonego "starego".Niestety taki zawód,że nigdy nie wiadomo, gdzie się ta praca przytrafi.A w domu czeka tyle nie pokończonej roboty.Niektóre rzeczy sama zrobię ( W końcu potrafię!), ale inne będą musiały czekać na weekendy :(.
przed wyjazdem trochę wykończyliśmy przedpokój.Są jeszcze niedoróbki, bo trzeba pomalować ściany ale już nie straszą dziury w ścianach i kable na wierzchu."Na trochę" stanęła nawet szafa, toaletka (chyba jednak tu ją postawię) i  zawisły wyszperane w wiejskim sklepiku fotografie w ramkach.

Kończy mi się urlop, który niestety ( jak każdy zresztą) był za krótki, więc jutro jeszcze jakieś kosmetyczne sprawy domowe ,żeby nie zostawiać młodemu na pastwę, typu sprzątanie , podlewanie i w czwartek wiuuu!A mam jeszcze w planie dziś posiedzieć przy maszynie, bo wymyśliłam sobie patchworkową narzutę na łóżko i zbierałam materiał.Jak już jeden miałam, to za nic nie mogłam dobrać drugiego .Ale wreszcie mam  i będzie MÓJ PIERWSZY NA ŚWIECIE PATCHWORK! Wszystkiego trzeba spróbować, a jak nie wyjdzie, to trudno- jest jeszcze wiele rzeczy , których nie robiłam nigdy w życiu :). A na koniec moja przeszczeszcześliwa. najukochańsza, najwierniejsza , pocieszycielka na teraz: SABA.Pozdrawiam wszystkich serdecznie i jeszcze raz dziękuje dziewczynom: Ivo, Tabu, Graszy.

Pomocy!

Moje Drogie Koleżanki Blogowe i Wszyscy którzy u mnie bywacie Proszę o pomoc w sprawie dodawania np informacji o candy czy innych ciekawych rzeczy, linków na pasku bocznym bloga.Albo jestem taka ciemna, albo po prostu coś źle robię , bo nijak mi nie wychodzi. :(((

Przeurlopowana?

I wiedziałam,że tak będzie!!! Oklapłam jak przekłuty balonik.Snuję się po domu do południa w piżamie i myślę,czy wziąć się za jakąś pracę , czy też nie? Zawsze pod koniec urlopu dopada mnie dziwne zniechęcenie.Wiem,ze się kończy, cieszę się z tego powodu a z drugiej strony,  jeszcze mi go mało i żal ,że to już koniec.
I jeszcze ta zmienna pogoda.A dziś wstałam rano z okropnym bólem głowy.Nigdy nie stosuję żadnych chemicznych leków przeciwbólowych.w takich przypadkach zaparzam herbatkę imbirowo- melisową i przechodzi po godzince.A dziś dwie herbatki i do popołudnia zero efektu. Coś mi się zdaje,że wchodzę w niebezpieczny kobiecy wiek i takie bóle głowy będą częstsze.Okropnie nie lubię jak mi coś dokucza.
Dom się zrobił jakiś pusty.Goście powyjeżdżali.Syn jeszcze na wakacjach.A od poniedziałku będę już całkiem sama , bo moja połóweczka wyjeżdża do pracy.Niby Warszawa, to nie koniec świata i tylko 120 km ale świadomość spotkań weekendowych jest bardzo dołująca :(.
Siedzę rano przy stole, nad kubkiem kawy i patrzę przez okno ile jeszcze tego lata zostało.I wychodzi na to ,że już niewiele.Czasem nie widać zamglonego horyzontu na którego linii ciemnieje las w słoneczny dzień.W ogrodzie na trawie ścielą się pajęczyny posypane kroplami rosy.Drzewa obsypane owocami i sierpniowe słońce jakoś tak inaczej świeci.....A to mi wyrosło jakoś tak mimochodem.